.avatar-image-container, .avatar-image-container img { max-width: 50px !important; width: 50px !important; max-height: 50px !important; height: 50px !important; padding: 0 !important; border: 0px; -webkit-border-radius: 999px; -moz-border-radius: 999px; border-radius: 999px; } .avatar-image-container{ border:3px solid #fff !important; -webkit-box-shadow: 0 1px 2px #BBB; -moz-box-shadow: 0 1px 2px #BBB; box-shadow: 0 1px 2px #BBB; }

wtorek, 23 grudnia 2014

Lekcje indywidualne.. Wybawienie czy udręka?


Hej!

Dzisiaj temat dość nietypowy jak na tematykę mojego bloga, ale czemu by nie, warto czasem odskoczyć od świata urody, prawda? :)


Chciałabym podzielić się z Wami moją opinią o nauczaniu indywidualnym od strony ucznia. Czy rzeczywiście jest tak fajnie? Przecież nie chodzi się do szkoły, ma się mniej lekcji  i ogólnie jest 'laba'..?

Więc.. Moje zdanie w tej sprawie jest niestety trochę odmienne. Lekcje indywidualne rozpoczęłam w połowie listopada i trwały one do przerwy świątecznej. Rzeczywiście, na początku było kolorowo, chociaż od razu zauważyłam, że (jednak) 'laby' nie będzie.

Lekcje trwały standardowo, 45 minut, a mój plan lekcji wyglądał następująco (3 klasa gimnazjum):

PON: 8.00 - 2x matematyka
WT: 10.45 - j.polski, historia, fizyka
ŚR: 9.45 - j. angielski, biologia, chemia
CZW: wolne
PT: 8.00 - geografia, 2x j. polski

Dodam, że wszyscy nauczyciele (oprócz pani od j. polskiego), uczą mnie w szkole.
Wydawać by się mogło, że wszystko idealnie, ale niestety tak nie jest..

Po pierwsze, nauczyciele oglądają twoje mieszkanie, więc czujesz presję (czy jest czysto?), bo przecież plotki wśród grona pedagogicznego szybko się rozchodzą.. Dalej, wszystkie prace domowe musisz mieć idealnie wykonane, bezbłędnie (bo przecież przerabiałeś to sam na sam i mówiłeś, że rozumiesz..). Jednak najbardziej bolało to, że pewna nauczycielka przychodziła nadprogramowo. Ale przecież co w tym złego? Przecież robi to z własnej woli! Otóż przychodziła codziennie. Nawet w 'wolne' czwartki.

Szybko odczułam na sobie ciężar lekcji indywidualnych, całe dnie robiłam prace domowe, bo wbrew pozorom nauczyciele zadawali ich bardzo dużo, np. na jednej lekcji historii przerobiłam 13 tematów, gdzie materiału było dużo.. za dużo jak na raz. I ciągle ta presja.. W 'wolnym' czasie przepisywałam materiał do zeszytów, bo na indywidualnych przerabialiśmy teorię słownie.

Podsumowując, ogromnie (!) się cieszę, że wracam już do 'normalnego trybu życia.
Jeśli zastanawiasz się nad indywidualnymi, przemyśl to jeszcze raz.. ;)
/Ania


poniedziałek, 15 grudnia 2014

100 WPISÓW ZA NAMI !! ♥♥


Hej kochani!


Piszę właśnie 101 post na tym blogu i czuję się z tego powodu niesamowicie! :)

Na początku, zakładając go, myślałam, że pójdzie od innymi drogami.. Nie sądziłam, że głównym tematem bloga będą kosmetyki i recenzje. Jestem jednak dumna patrząc na moje pierwsze wpisy, które totalnie różnią się od tych 'nowszych'.

Jakość zdjęć zdecydowanie polepszyła się, styl pisania również zmieniłam. Wszystko dla Was, dla tego bloga. Mam nadzieję, że za kolejne 100 postów, mój blog będzie jeszcze lepszy!


Chciałabym, abyście napisały mi jakie są Wasze ulubione tematy, które warto poruszyć w sieci.
Możecie również napisać, co warto zmienić w wyglądzie tego oto bloga, aby był bardziej czytelny i prosty w użytkowaniu.


Dziękuję, że jesteście!



piątek, 12 grudnia 2014

Recenzja kultowego pudru KRYOLAN ANTI - SHINE


Hej!


Dzisiaj o pudrze, który zdecydowanie powalił inne w kwestii matowienia mojej mieszanej skóry.
Kryolan Anti-Shine jest ze mną od około 6 miesięcy, więc miałam chwilę aby się z nim zapoznać.
Jeśli miałyście już z nim do czynienia, koniecznie napiszcie co o nim myślicie, a tymczasem zapraszam do recenzji! :)


Opakowanie

Puder zamknięty jest w dużym, plastikowym opakowaniu. Co ważne, zawiera aż 30g produktu, przez co zużycie jest minimalne przy codziennym stosowaniu. "Słoiczek" zamykany jest poprzez zakręcane, posrebrzane wieczko. Jest szczelne, solidnie wykonane, nic się z niego nie wysypuje. Niestety nie znajdziemy w środku żadnego aplikatora.



Konsystencja

Produkt jest bardzo drobno zmielony, dzięki czemu jest niewidoczny na twarzy.





Zapach

Wyczuwam lekki zapach skrobi kukurydzianej, jednak absolutnie nie przeszkadza mi on podczas aplikacji. Jest też niewyczuwalny po nałożeniu go na skórę.


Aplikacja

Jeśli zależy mi na długotrwałym, porządnym zmatowieniu skóry, wciskam go za pomocą czarnego puszka z Inglota (ulubiony). Natomiast jeśli chcę jedynie utrwalić makijaż, rozprowadzam go na twarzy pędzlem do pudru z Essence lub do podkładu Hakuro H50s (flat top). W opakowaniu puder jest biały, jednak przy kontakcie ze skórą staje się transparentny (przezroczysty).




Trwałość / Mat

Jest to najlepiej matujący puder, z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia. Przy mojej mieszanej w stronę tłustej cerze, mat utrzymuje się na około 5/6 godzin (przy innych pudrach poprawki konieczne są po około 3 godzinach). Zazwyczaj w ciągu dnia aplikuję go dwa razy (rano i późnym popołudniem).



Dostępność / Cena

Stacjonarnie można go dostać w sklepie Kryolan w Warszawie (ulica Piękna). Dostępny jest również w drogerii internetowej Ladymakeup.pl. Cena stacjonarnie lub internetowo waha się między 60 - 70 złotych. Dla niektórych ta cena może wydawać się za wysoka, jednak biorąc pod uwagę jego niesamowitą wydajność (mam go jeszcze ponad połowę), starczyć może na półtora roku. Wydajność i jakość jest fantastyczna!



Podsumowując

Jestem nim absolutnie zachwycona! Jest to dotychczas najlepszy i najbardziej wydajny puder w moim życiu. Matuje na bardzo długo, pięknie utrwala makijaż! Długo zastanawiałam się nad jego zakupem ze względu na cenę, jednak jestem bardzo szczęśliwa, że w końcu się zdecydowałam. Polecam wszystkim, szczególnie jeśli macie problem z przetłuszczaniem się skóry. Ten puder sprawi cuda! Nie przesuszył mi skóry, nie zapchał.. Ideał! :)