Przepraszam za kilka dni nieobecności na blogu, niestety nie miałam dostępu do internetu z powodu operacji kolana.. Musicie mi wybaczyć.. ♥ ;)
Dzisiaj mam dla Was recenzje sławnego już bronzera Africa by W7. Mam go od około miesiąca i po codziennym użyciu mogę już napisać na jego temat co nieco.. :> Zapraszam!
opakowanie
Produkt zamknięty jest w kwadratowym, estetycznym pudełeczku. W środku możemy znaleźć świetny pędzelek i sam bronzer.
pędzelek
Zazwyczaj w tańszych produktach dostajemy niskiej jakości pędzel: twardy z wylatującym włosiem. Tutaj jednak jest inaczej, pędzel jest bardzo miękki i jak na razie nie wyleciał z niego żaden włos. Przeszedł już kilka prań, a 'miękkość' jest wciąż taka sama. Bardzo dobrze rozciera produkt - czego chcieć więcej? :)
kolor
Tutaj mamy trzy kolory: róż, jasny brąz i zgniła zieleń. Razem dają ciekawy efekt. Od razu trzeba zaznaczyć, że bronzer nie jest matowy, choć nie posiada też chamskich drobinek. W świetle tworzy ładną taflę.
trwałość
Na mojej twarzy trzyma się cały dzień, z tym nie ma żadnego problemu, choć przy aplikacji lubi się osypywać.
dostępność
Z tym miałam jedyny problem.. Słyszałam, że dostępny jest w niektórych sklepach Pepco, jednak w moim mieście są takowe dwa, a w żadnym nie mogłam znaleźć tego właśnie produktu.. :/ Dorwałam go w sklepie Minti Shop, ale jest dostępny w dużej większości internetowych sklepów.
cena
Jak za taki produkt to cena jest rewelacyjna! Kosztował mnie jedyne 13.90zł!
Ogólnie oceniam go 4/5 (stracił punkt za dostępność). Z czystym sumieniem mogę go polecić! :)
ja sobie chwalę z W7 bronzer Honolulu :)
OdpowiedzUsuńTeż dużo o nim słyszałam i chyba się na niego skuszę.. ;)
UsuńZ chęcią bym go przetestowała :))
OdpowiedzUsuń